|
|
|
|
prawdziwa-ofca
Dołączył: 11 Lip 2005
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Skąd: Lubaczów/Kielce
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Wto 17:46, 26 Lip 2005 Temat postu: |
|
|
łamanie praw człowieka na świecie.....część I
Bangladesz
Funkcjonariusze policji torturowali dziewięcioletniego chłopca związując go sznurem, wieszając za ramiona na poręczy i miażdżąc mu kciuk obcągami. Podejrzewali go, że ukradł telefon komórkowy. Firoz, dzisiaj dziesięciolatek, potrzebował wiele czasu, aby wygoić zadane mu rany. Po tym, co przeszedł, ciągle jeszcze potrzebuje pomocy psychiatry.
Firoz
W lipcu 1999 r. dziewięcioletni Firoz wraz ze swoim ojcem, rikszarzem, pomagali przy przeprowadzce, w trakcie której zginął telefon komórkowy. Pod nieobecność ojca Firoza właściciele mieszkania zarzucili chłopcu kradzieź, choć on twierdził, źe nie wziął telefonu. Ich 25-letni syn wepchnął Firoza do toalety i zaczął go bić. "Nie przestawał bić mnie po twarzy i szarpać za ramię. Później złapał pałkę i chciał mnie uderzyć w głowę. Myślałem, że chce mnie zabić, więc zacząłem krzyczeć. Przestał mnie bić, gdy przybiegł sąsiad , znajomy ojca". Po powrocie ojciec Firoza wyraził swoje oburzenie i zabrał syna do domu.
Około 3-ciej nad ranem do domu Firoza weszli policjanci i aresztowali chłopca. Zeznał on później, że zaczęli go bić już w domu. "Najpierw uderzyli mnie w twarz, a później skrępowali mnie sznurem tak, że nie mogłem oddychać. Ciągle mnie pytali, gdzie jest telefon, a kiedy mówiłem, że go nie widziałem, znów mnie bili. Firoz został zabrany na posterunek policji Mohammadpur Thana w Dacce. Kazano mu usiąść na podłodze i wyciągnąć nogi. Wtedy jeden z policjantow usiadl na krześle naprzeciw Firoza. " Podniósł nogę i zaczął z całej siły gnieść butem moje kolano. Bolało tak bardzo, że nie mogłem potem ruszyć nogą. Pozostawili mnie w celi do rana. Rano wykręcili mi do tyłu ręce i przewiesili za ramiona przez poręcz. Wisiałem tak przez kilka godzin. Następnego dnia do celi wszedł policjant. W ręku trzymał obcęgi. Znów pytał, gdzie jest telefon. Powiedziałem, że go nie widziałem. Wtedy on kazal mi wystawić kciuk, chwycił go obcągami i zgniótł. Nie pamiętam, co stalo się później."
Nikt z rodziny nie mógl skontaktować się z Firozem, gdy był w areszcie. W końcu ojciec Firoza uprosił lokalnego polityka o napisanie listu nakazującego policji wypuszczenie chłopca. Ojciec podpisał się odciskiem palca, ponieważ pisać nie umiał. Rodzina Firoza zdecydowala nie składać skargi przeciwko policji z obawy przed represjami. Chociaż przypadek Firoza został nagłośniony przez dzialaczy praw człowieka, lokalną prasę i ośrodek rehabilitacji, rząd nie podjął żadnych krokow w celu pociągnięcia do odpowiedzialności oprawców chłopca.
Post został pochwalony 0 razy
|
|