|
Wysłany: Czw 15:04, 14 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Czesc!
Tym razem przyszla pora na ten temat J
Mysle, ze forumowicze wypowiadajacy sie na temat tolerancji katolkow nie rozumieja co tak naprawde chodzi w taleracji religijnej. Slusznym jest zdanie „... moja tolerancja ma pewne granice”, bo przeciez gdyby ich nie miala, to bylaby nie tolerancja a obojetnoscia. Tolerancja w sprawach religijnych jest bardzo trudnym zagadnieniem. Kazdy wierzacy jest zobowiazany do przestrzegani zasad swojej wiary, dbania o dobro swoich wspolwiernych itd. Nie potepiajcie tych pan w berecikach, bo one (oczywiscie nie wszystkie) w czasie swojego rozwoju religijnego zrozumialy, ze zbytnia swoboda i toleracja sa niebezpieczenstwem dla slabych w wierze. Ja nie jestem radykalem, ale zdecydowanie odbieram prawo istniania w chrzescijanskim kraju religiom i sektom niechrzescijanskim. W N.T. jest podana dokladnie definicja kto jest moim bratem w wierze i nie rozumiem dlaczego przywodcy kotoliccy wmawiaja mi, ze Muzulmanie i wyzanwcy Judaizmu sa moimi starszymi, czy mlodszymi bracmi. Jedyne co nas laczy to to, ze sa to religie monoteistyczne i maja swoje zrodlo w Judaizmie. Przeciez ani Zyd ani Muzulmanin nie traktuja mnie jak rownego siobie, ja stoje poza normami i prawami obowiazujacymi wewnatrz tych spolecznosci. Jak juz pisalem bardzo ograniczona toleracja pozwali nam zgodnie zyc i pozwoli uchronic slabo wierzacych od zejscia na bledna droge. Ja wiem, ze tego rodzaju zwroty brzmia dzisiaj dosc dziwnie, ale sa one naprawde odpowiednie.
A ateisci... Wydaje mi sie, ze to oni do tej pory sami tworzyli zasady relacji wirzacy - niewierzacy, jeszcze niedawno nasmiewano sie z wielu nauk chrzescijanskich o dogmatach nie chce nawet tu wspominac. Prosze sprobowac wytlumaczyc istnienie Boga ateiscie, zobaczymy jak dlugo bedzie cierpliwym. Tym niemniej uwazam, ze kazdy ma prawo do wlasnego swiatopogladu w swoich czterech scianach.
|
|